piątek, 8 lipca 2011

Bombaj: znikające kina

W "The Economist" czuły lament  nad likwidowanymi kinami w Bombaju. (http://moreintelligentlife.com/print/3673). Zamiast dostojnych, efektownie zapleśniałych, zamieszkałych przez koty i myszy sal z pojedynczymi ekranami, zjawiają się nowe hiperkina przesiąknięte zapachem kukurydzy i bogactwa. Nie mają nawet ułamka splendoru swoich poprzedników, tylko nuworyszowskie ambicje, świecące tandetnymi jarzeniówkami.

Śmierć tych kin, to coś więcej niż wymiana starego na nowe. Bollywood przez dekady było dla większości Hindusów jedyną płaszczyzną edukacji kulturowej, gwarancją trzygodzinnego seansu marzeń, kompletnego uniesienia. Pożegnanie ze starymi kinami, oferującymi tanie bilety, to jeszcze jeden przejaw pazerności bogacącej się klasy średniej. W multipleksach ceny biletów przekraczają dzienny zarobek rikszarzy, najwierniejszych widzów kina klasy B. Do kina chodzi się na randki, gdy się jest młodym i bez forsy. I gdy nie można powiedzieć ani robić tego wszystkiego, co główny bohater i główna bohaterka na ekranie robią tak pięknie.

Kino jest ważną sferą dla Hindusów, w szczególności niezamożnych - najbardziej dostępną, najbardziej zrozumiałą, najbardziej uszczęśliwiającą. Utrudnienie albo uniemożliwienie im dostępu przez zawyżanie cen i zawłaszczanie tematów (większość przebojów teraz opowiada o bogatych Hindusach w luksusowych scenografiach), likwidacja starej infrastruktury kinowej w centrach miast i stawianie nowej na obrzeżach, w wielkomiejskich sypialniach, powoduje poważne zmiany kulturowe. Jest wykluczeniem.

Poza konsekwencjami społecznymi, są i estetyczne: większość starych kin znajduje się w pięknych, kolonialnych budynkach, które będą niszczeć aż runą. Widziałam takie opustoszałe kina w Kalkucie i trudno nad nimi nie zapłakać. W tych murach Hindusi witali niepodległość, wiwatowali dla Radhy i Raja Kapoora, budowali swoją tożsamość, przeżywali sny. Kultura potrzebuje ciągłości, a Indie dotąd były w tej ciągłości niezłomna. Nowe kina są symbolem tego samego zjawiska, którego w Polsce doświadczamy od '89 roku: Hindusi biegną ku Zachodowi i tak zwanej nowoczesności po trupach własnych zwyczajów i tradycji. Nawet wielka cywilizacja nie umie oprzeć się konsumpcyjnej iluzji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz