poniedziałek, 14 listopada 2011

Indie. Niedotykalni versus dynastia

Rahul Gandhi rozpoczął kampanię wyborczą w stanie Uttar Pradeś. To potężny kawał ziemi w sercu Indii, gęsto zaludniony, przeważnie rolniczy, nazywany sercem kraju. Cztery lata temu wybory stanowe wygrała tam Bahujan Samaj Party, partia biedoty, a dokładniej Dalitów, dawniej nazywanych niedotykalnymi. Indyjski Kongres Narodowy, który reprezentuje Rahul, spadkobierca dynastii Nehru-Gandhi, zdobył wtedy tylko 22 z 80 miejsc. Teraz przystojny i popularny przywódca, ucieleśniający majestat indyjskich elit chce zdobyć więcej.

Jego zderzenie z szefową partii Dalitów, charakterną Mayawati, będzie potyczką osobowości i prawdopodobnie mocnym medialnym spektaklem. Rahul lubi populistyczne gesty - siada na progu wiejskiej chaty i pie wodę ze studni, pokazując, że blisko mu do zwykłych ludzi. Albo protestuje z miejscowymi rolnikami przeciwko przejmowaniu ich ziemi pod lokalne inwestycje.
A Mayawati stawia Dalitom pomniki i ostro krytykuje rząd centralny za korupcję. Jest „mocniejsza w gębie” i z pewnością lepiej radzi sobie z autopromocją. Największym atutem Rahula jest nazwisko, splendor i boska aura, która wciąż skutecznie działają na ubogich.

W Uttar Pradeś podczas wyborów w styczniu zderzą się dwie partie, które twierdzą, że najlepiej reprezentują najbiedniejszych. Przez kilkadziesiąt lat Kongres skutecznie tworzył wrażenie, że jako jedyna organizacja potrafi zadbać o ich interesy, odbierał elektorat partiom wąsko sprofilowanym na biedotę, jak BSP. Ale ta epoka dobiega końca. Coraz większą rolę odgrywają lokalne partie. A wybory stanowe są ważniejsze niż te do indyjskiego parlamentu. Władza centralna nie sięga na prowincję, istotniejsze jest więc, kto rządzi z dala od wielkich miast.

Sam Rahul, od blisko 10 lat nazywany "przyszłym premierem Indii", pozostaje politykiem bezbarwnym, mało aktywnym i - o dziwo - nadal mało doświadczonym. Jego prywatna kampania wyborcza przypomina nudną operę mydlaną. Zapowiadany wybuch politycznego talentu prawdopodobnie nigdy już nie nastąpi. A podobieństwo między Rahulem i jego charyzmatycznym ojcem Rajivem, kończy się na uśmiechu i dołeczkach w policzkach. Prawdziwą lwicą jest siostra Rahula, Priyanka. Ale jak na posłuszną córkę przystało, ustąpiła bratu pola.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz