poniedziałek, 20 lutego 2012

Japońskie przepowiednie


Z zaciekawieniem obserwuję ekonomiczne wydarzenia w Japonii. Wygląda to tak, jakby od tsunami i nuklearnej awarii w Fukuszimie, nad krajem zawisło fatum. Rzecz jasna, to tylko symbol, ale gospodarka, to suma nastrojów, wypadkowa optymizmu i niepokoju klientów, inwestorów, producentów i kupców - w gruncie rzeczy trudna do uchwycenia psychiczna układanka, która przybiera namacalne, obliczane w procentach kształty.

Tsunami, jako naturalne, niemozliwe do przewidzenia, zabójcze nieszczęście obnażyło słabość Japonii. Trwa odbudowa zniszczonych terenów, mimo narzekań Japończyków z pewnością dość sprawna, zorganizowana. Znacznie trudniej odbudować wizerunek Japonii jako kraju w jakiejś mierze udopornionego na kłopotu, państwa, które dawno przebiegło metę - znalazło się po tejs tronie tęczy, gdzie niepodzielnie króluje dobrobyt, luksus i tak zwane szczęście. Tymczasem tsunami przyniosło ciemne chmury - zmienił się ton realcji z Japonii. Nadchodzą same niedobre wiadomości: o spadającym eksporcie, malejącej wymianie handlowej, rosnącym deficycie budżetowym starzejącego się społeczeństwa, które nie ma skąd wziąć nowej energii do zmian, wreszcie - o spadającej produkcji przemysłowej.

Tylko pod koniec ubiegłego roku dane były trochę bardziej optymistyczne. Niestety poprawę szybko uniemożliwił kryzys w Europie - w globalnej gospodarce niezależne starania graczy tracą na znaczeniu. Coraz mniej zależy od indywidualnych potencjałów, choć jednocześnie wszyscy w kłopotach są zdani na siebie.

Warto sie Japonii przyglądać uważnie, chociażby dlatego, że dotykają ją problemy, z jakimi i my się zderzymy. Zbyt wielu starych ludzi, za mało narodzin, za mało szans na zmianę. A do tego 20 lat po kryzysie bankowym brak nowego scenariusza, przedzwiwna stagnacja, trwałe spowolnienie.
Jest się czego od Japończyków uczyć. Przede wszystkim jak nie powtarzać ich błędów.

[pw]

http://www.paulinawilk.pl/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz