środa, 17 sierpnia 2011

Indie: rewolucja antykorupcyjna

Lider antykorupcyjnego rządu w więzieniu, ponad tysiąc aresztowanych w całym kraju, sędziowie Sądu Najwyższego zapowiadający protest wobec rządu i dzienniki nazywające premiera „skorumpowanym, represyjnym i głupim”. Taka jest dziś sytuacja w Indiach.
To najsilniejsze nastroje antyrządowe od dekady. Hindusi są zmęczeni korupcją, poirytowani arogancją polityków, którzy nie kryją i nie zwalczają łapówkarstwa. W ciągu ostatnich 12 miesięcy gruchnęło kilka potężnych afer korupcyjnych - gigantyczna strata pieniędzy i międzynarodowego prestiżu przy organizacji Commonwealth Games w Delhi, potem wyprzedane za bezcen udziały w rynku telefonii komórkowej, a na co dzień obrazki polityków, którzy w ścianach swych domów mają zamurowane złoto! Korupcja, wszechobecna w Indiach i potwornie utrudniająca codzienne życie (trzeba dać łapówkę, żeby mieć prawo jazdy, regularne dostawy prądu, miejsce parkingowe - żeby mieć to, co się zwyczajnie należy), jest Hindusom znana, nauczyli się z nią funkcjonować, ale po raz pierwszy otwarcie przeciw niej protestują. Konflikt się zaostrza, bo gdy część społeczeństwa bogaci się szybko i bardzo się ze swą zamożnością obnosi, inni tkwią w skrajnej i coraz bardziej dotkliwej biedzie. Ich cierpliwość się kończy.
Wygląda na to, że obecny rząd, prowadzony przez Partię Kongresową, popełnił spory błąd, zakładając, że protesty wobec afer korupcyjnych i tym razem rozejdą się po kościach. Tym razem opinia publiczna nie odpuściła, doszło do procesów, przesłuchań  prominentnych postaci życia politycznego i biznesowego. Jednym słowem - plama się rozlewa. Kiedy kilka miesięcy temu Anna Hazare, leciwy działacz pozujący na współczesnego Mahatmę Gadhi'ego, rozpoczął protest głodowy, mało kto traktował go poważnie. Jego akcja w stylu non-violence wydawała się zbyt staromodna, może nawet śmieszna. Ale w kraju, w którym masy uwielbiają pokojowych liderów stających w obronie ideałów, takich postaci lekceważyć nie można. Hazare zdobył sporo zwolenników, stanęła za nim prasa - efektem była obietnica, że powstanie ustawa antykorupcyjna. Jednak jej projekt okazał się fasadowy, Hazare nazwał go „okrutnym żartem” i powiadomił, że znów zaczyna głodować.
Wtedy właśnie premier Singh zdecydował o aresztowaniu. Fatalne wyczucie chwili. Hindusi zaczęli się gromadzić w całym kraju z plakatami „morderstwo demokracji!”, a Hazare nazwał batalię z korupcją „Drugą walką o niepodległość”.
Indie to kraj z relatywnie świeżym wspomnieniem niepodległościowej walki i manifestacji. Premier Singh obudził ducha, z którym może sobie nie poradzić.
[p]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz