poniedziałek, 20 czerwca 2011

Indie: Rewolucja przyjdzie z dżungli

Arundhati Roy, ta sama, która sprzedała 6 milionów autobiograficznej książki "Bóg rzeczy małych", mieszkała ostatnio w dżungli z partyzantami. Teraz w wywiadach dla światowych gazet ciekawie opowiada o cichej, a raczej wyciszanej, rewolucji indyjskiej biedoty. Piękna, zbuntowana intelektualistka, z natchnieniem kochanki opowiada o swoim światopoglądowym romansie z rebeliantami. Nie trwał długo, kilka dni.
Ale leśny bunt jest prawdziwy. Mało się o tym mówi, nawet w Indiach. Hinduska klasa średnia, kontrolująca większość mediów, jest zachłanna, żarłoczna - chce się bogacić, pokazać światu, chce więcej. Pędzi pochłonięta konsumpcją, zafascynowana dobrodziejstwami komercji, rozpycha się, pożera surowce. A we wsiach i w lasach naprawdę rządzą nie urzędnicy i jeszcze długo nie zjawią się tam korporacje - są za to mężczyźni w gumowych klapkach, mundurach i z karabinami. Podobno - tak mówi premier Singh - stanowią największe zagrożenie dla bezpieczeństwa wewnętrznego Indii. Dla świętego spokoju bogatych Hindusów - na pewno.
Kto wie, może już niedługo Bombaj, Hajdarabad i Delhi obudzą się w latynoskim scenariuszu. Chłopcy z lasów przyjdą po swoje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz