piątek, 6 stycznia 2012

Eve teasing, czyli jak okiełznać napastnika


Dział "Kobieta" poczytnego indyjskiego dziennika podsuwa czytelniczkom pięć sposobów na radzenie sobie z molestowaniem przez namolnych, bezczelnych, niezapspokojonych facetów.

Po pierwsze radzi pozostać czujną, nie chodzić po ulicach z iPodem w uszach, tylko mieć oczy dookoła głowy i nie dać się zaskoczyć napastnikowi. Świetny trick, tyle że wdrożenie go niczego nie zmieni. Prędzej czy później, w autobusie czy na chodniku, kobieta zostanie dotknięta, pchnięta, uściśnięta lub dźgnięta przez mężczyznę, który żyje słodkimi wyobrażeniami, a na co dzień łyka gorycz zakazów i wyrzeczeń.
Molestujący Hindusi lubią dźgać łokciem w tłumie lub uderzać ramieniem miedzy piersi kobietę nadchodzącą z naprzeciwka. Te dziwne, agresywne gesty - mało kojarzące się z erotycznym pobudzeniem czy czułością - są chyba dosłownym wyrażeniem złości, formą rekompensaty za nerwy, jakie przeżywa niespełniony seksualnie Hindus żyjący wśród przepięknych, nieosiągalnych kobiet.

Gazeta radzi także wszczynać alarm, robić sceny, wrzeszczeć, generalnie - nie cierpieć w ciszy. To także doskonały pomysł, ale trudny do zastosowania w kulturze, która za przewinienia mężczyzn zwykle kobiety. Robiąc raban molestowana pani ma ogromne szanse wkrótce stać się winowajczynią całego zajścia w oczach obserwatorów, grupy odniesienia, społeczeństwa. Alarm bywa większym ryzykiem dla czci niż milcząca zgoda na jej naruszenie.

Porada trzecia: odstraszać mową ciała - iść dziarsko naprzód i patrzeć przeciwnikowi w oczy. Bomba! Z pewnością właśnie w tym specjalizują się dziewczyny wychowywane do skromności, uległości i wstydliwego patrzenia w podłogę w obecności mężczyzn.

Trick czwarty: jeździć publicznymi środkami transportu, a nie rikszami i taksówkami, które dają ich kierowcom większą możliwość do nadużyć. Wszystko to prawda, na pewno w autobusie miejskim (z wydzielonymi miejscami dla pań) czy wagonie kolejowym dla kobiet jest pewniej. Ale nigdzie, naprawdę nigdzie Hinduska nie może czuć się bezpiecznie. A autobusowy ścisk, to wspaniała okazja dla obłapiaczy.

Porada piąta, ostatnia: ubierać się odpowiednio. I tu, zdaje się, leży klucz do wszystkiego. Gazeta radzi zakrywać ciało. Czyli lansuje przekonanie, że w gruncie rzeczy, kobieta sama prowokuje zło. Jeśli w ogóle jest widoczna, jeśli pokaże choć element swej urody, ściąga na siebie nieszczęście.
Kłopot polega na tym właśnie, że dopóki Hinduski będą obarczone mitem bogini i dziwki, dopóty Hindusi bedą na nich bezkarnie wyładowywać swoje frustracje.
Nie sposób pozostać świętą w kraju milionów rozpalonych żądżą i hipokryzją ludzi.

[pw]

Zapraszam również:
www.paulinawilk.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz